niedziela, 25 maja 2014

Gotowi?



Tak, od lat jesteśmy gotowi. 


Na porzucenie dotychczasowego trybu życia i ciężką fizyczną pracę.
Na porzucenie znajomych miejsc, wydeptanych ścieżek do sklepów i urzędów, gdzie znam wszystkie sympatyczne sprzedawczynie i jędzowate, ale oswojone już przeze mnie urzędniczki.
Na porzucenie ukochanego domu i ogródka. Znanych od urodzenia miłych sąsiadów, o których wie się już prawie wszystko. I wzajemnie ;)
Chętnie zostawię w szafie spódnicę, szpilki i aktówkę, a założę stare bryczesy.
Nie będę tęsknić za bólami głowy po nerwach w pracy i ścierpniętym karkiem od godzin przed komputerem. Zamienię je na bóle w krzyżu i pęcherze na rękach ;)
Nie uciekamy stąd, bo źle się tu żyje. Wręcz przeciwnie. Choć mieszkamy w mieście powiatowym, chyba nikt tutaj nie jest anonimowy.
Idę do papierniczego i przy okazji zakupu ołówków mogę wymienić najnowsze relacje o postępach naszych początkujących studentów. W aptece wysłucham o planach wakacyjnych pani magister i zrewanżuję się długą opowieścią o pięknie Janic. Przy okazji dostanę lek na receptę, którą doniosę, jak tylko spotkam się z lekarzem. A któż to wie, kiedy to będzie? Albo poobserwuję sprawną pracę praktykantki w supermarkecie, mojej byłej uczennicy z pobliskiej wsi (zamierzchłe, mroczne czasy pracy w gimnazjum :( Kiedyś miała trudności z przepisaniem tematu lekcji z tablicy, a dzisiaj z promiennym uśmiechem uwija się na dziele mięsnym. A u księgowego usłyszę „Gdzie pani biegnie? Proszę usiąść i opowiadać, co tam słychać”.

Zapewne będziemy tęsknić. Ale skoro z biegiem lat okazało się, że miasto, choćby niewielkie, nie jest naszym żywiołem, to dlaczego mamy tu tkwić? Jest dobrze, ale na wsi będzie lepiej.

Nadszedł czas na zmiany.

6 komentarzy:

  1. Skąd to wiecie ??? ,,że miasto, choćby niewielkie, nie jest naszym żywiołem, to dlaczego mamy tu tkwić? Jest dobrze, ale na wsi będzie lepiej"

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre pytanie :) To nie jest tylko kwestią naszego przeczucia, bo to byłoby zdecydowanie za mało. Wiem, kiedy jestem u siebie, a gdzie tylko jestem gościem. Mamy kilka przeprowadzek za sobą. Najgorsze było mieszkanie w centrum, w dużym zagęszczeniu. Codziennie liczyłam dni do wyprowadzki . Prawie codziennie, kiedy tylko się dało, uciekaliśmy stamtąd. Najlepiej czuję się, gdy ręce mam w ziemi, w ogrodzie grzebią kury, a najpiękniejszy dla mnie zapach wydziela przekompostowany obornik :))) Tylko kiszonkę trudno mi znieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia!
    Popatrzyłam na mape, włączyłam street view i - oczywiście, jechalismy tamtędy, zachwycając sie panorama górska.
    Pogórze Izerskie mnie nieustannie zachwyca, marzyło mi sie miec dom tam, nawet szukalismy, stąd i wycieczka po wsiach, ale ostatecznie trzeba było z marzeń zrezygnowac, przynajmniej na razie...

    Będe zaglądać i sekundować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami realizacja marzeń odsuwa się w czasie, ale im dłużej się czeka, tym większa radość jest potem. Może kiedyś zostaniemy sąsiadkami, kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, niewiele brakowało, to za dużo powiedziane, ale jakiś czas temu zachwycił mnie dom w Gajówce:)
      kiedy przymierzałam się, żeby go zobaczyć, znalazłam blog właścicielki, a zaraz potem okazało się, ze wycofała się ze sprzedaży.
      Świat jest mały:)

      Usuń
  5. Ha, ha! Ja też zaraz street view odpaliłam ;) Pięknie i tak spokojnie u Was... Może my z czasem kiedyś też? Póki co remont na obrzeżach miasteczka, a ziemia coraz bardziej woła by w niej ryć. Tylko ta praca no :/ ;)

    OdpowiedzUsuń