wtorek, 15 listopada 2016

Co robimy, kiedy nic nie robimy?

U wszystkich remontujących stare domy przychodzi taki moment, że stwierdzają "mamy dość". W sierpniu dopadło i nas. Po wielu miesiącach nieustannego entuzjazmu opadliśmy z sił. Nawet niezawodna ekipa zniknęła. Widzieliśmy, że stracili serce do tej dłubaniny, a jakość i tempo spadały na łeb i na szyję. Nie rozpaczaliśmy, ale przykro nam się zrobiło, że rozstanie nastąpiło w takim stylu. Wyobrażałam sobie jakąś fetę na zakończenie współpracy, medale, pamiątkowe zdjęcia...  Przecież spędziliśmy razem jakieś tysiąc godzin i byliśmy im ogromnie wdzięczni. Nadal jesteśmy.

Latem czasami dzwonili znajomi z dawnego świata: "Jak to jeszcze nie macie pokoi gościnnych?!" A nie mamy. Nawet schodów na piętro nie mamy, trzeba wdrapywać się po stromej drabinie. Stolarz zapewniał, że będą w sierpniu ;) No i dobrze, że ich nie zrobił, bo w tym czasie zdążyliśmy kilka razy zmienić projekt. Jest listopad, miały być montowane w sobotę. Przyjechały same stopnie. Dobre i to.

Więc co robiliśmy, kiedy nic nie robiliśmy? Właściwie to nie wiem. Tak to jest na wsi, że ciągle coś jest do zrobienia, końca nie widać, a efektów też nie bardzo.  Remontowo wszystko leżało, ale ziemia nie da odpocząć. Wykańczanie łazienek może sobie poczekać, ale krzaki pomidorów absolutnie nie. A jeszcze inwazja cukinii i ogórków, wiśnie trzeba do słoików, porzeczki, agrest, śliwki się marnują...
Dobrze, że przynajmniej miał kto doglądać gospodarstwa w czasie gdy robiliśmy przetwory - niezawodny Bazyl z żonami i rodzinką perlic patrolował cały teren.

Kury strzegły wejścia do domu,


... strzegły wejścia do kuchni


 ... sprawdzały czystość na podwórzu





 ... plewiły
 


...  pilnowały warzywnika



 ... czuwały przy wejściu do stodoły, żeby znowu nas nie okradli



... zbierały porzucone narzędzia



... sprawdzały nadmierną wysokość kosmosów


 ... pilnowały Adolfiny



... załamując skrzydła nad stanem rabatek, starały się plewić jak tylko mogły



... sprawdzały, czy ściółka dobrze leży.
 (a po takiej kontroli ściółka leżała wszędzie, tylko nie na właściwym miejscu)



... dzielne perlice strzegły bramy



i trenowały powietrzny atak na potencjalnych intruzów



i oczywiście nie zapominały nas dokarmiać


A my w tym czasie...


Ale przecież miał być post o warzywach...
Więc w skrócie: są założone na razie trzy warzywniki, każdy prowadzony w trochę inny sposób, więc mamy materiał porównawczy różnych sposobów uprawy warzyw.

Przy kuchni



 Pod stodołą



Tradycyjny powstaje w miejscu przedwojennego warzywnika.


Pierwsze wnioski z porównywania różnych metod uprawy warzyw można już wyciągnąć po tym pierwszym sezonie, ale o tym napiszę następnym razem.





16 komentarzy:

  1. Zmęczenie materiału może dopaść każdego. Wcale się nie dziwię, że i Was dopadł bo ogrom pracy jaki macie za sobą wzbudza podziw. Pierzasta historia przezabawna. Wspaniale prezentuje się cała zieleń - ja tam uwielbiam wybujałe kosmosy, to lato wyjątkowo im służyło :). Perlice w locie powaliły.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      A perlice są niesamowite z tym ich podejściem do życia "chcę, ale się boję". Wchodzą do kuchni, a kiedy nas zobaczą uciekają z dzikim wrzaskiem.

      Usuń
  2. Przecież nie wszystko trzeba zrobić od razu... A to, co już zostało zrobione, jest wspaniałe! Te drzwi z kamiennym obramowaniem - bajeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobają. Nam też :)))
      Ale ile godzin pracy nas kosztowały, to temat na osobną historię.

      Usuń
  3. "Mam dość" dopada mnie kilka razy w tygodniu :), ale co tam , za chwile przechodzi i zabieram sie do pracy. Dzisiaj piaskowałem kolejny fragment elewacji. I tak do końca tygodnia. Potem weekend we Wrocławiu i w poniedziałek na wieś. A we Wrocławiu odpoczynek, bo na wsi mam jak na razie tylko kominek i jest chłodno to i odpocząc trudno. Jak ukończe remont to na zime mam pracownie i moje szkła. Moja pasja. A Wy ? Co robicie zima ? pozdrawiam :). Ps . ładnie wyszedł wam dom. Trza sie nim cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielny jesteś, podziwiamy!
      Dopóki ziemię nie skuje solidny mróz, będę nadal ryć w ziemi, a M opętało odnawianie mebli, które nie wyglądają na takie, które da się odnowić ;) Może wkrótce w kuchni wreszcie stanie kredens. Mam nadzieję.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż innego możemy rzec - jak widać nie ma tego złego:)
    Wygląda na to, że reanimowanie zapału idzie Wam świetnie, z pewnością powrócicie szybko do dawnego tempa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie ;))) Jeżeli da się już mieszkać, to nie mamy gdzie się spieszyć, ufff

      Usuń
  6. Podziwiamy i "kukamy" razem z kurkami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No takich drzwi wejściowych tylko pozazdrościć!! naprawdę piękne. Kolor też taki jak lubimy. My nie mieliśmy szczęścia poznać oryginalnych, a na używki do renowacji nie udało nam się trafić w odpowiednim czasie więc jest jak jest. Muszę przyznać, że zrobiłem sobie ostatnio retrospekcję Twoich postów i przypomniałem wszystkie etapy renowacji. Tylko ten kto to przerobił wie co to oznacza ;) Naprawdę szacun!! A menażeria pierwsza klasa.
    Pzdr. MiW
    PS mielibyśmy małe pytanko na priva odnośnie piaskowania jakbyś mogła napisać do nas:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A po co komu pokoje gościnne, jak takie warzywniki się ma?! Ja jestem zakochana w tym Waszym przy kuchni. Jak z obrazka normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Latem też miałam takie wrażenie, nie mogłam się napatrzeć :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na nic nierobienie decyduję się z zasady zimą. Mogę wtedy odpocząć od remontu, zająć się innymi ważnymi elementami mojego życia. Dzięki temu już wczesną wiosną z nową energią i zapałem zapieram się do prac remontowych. W przyszłym sezonie planowana jest renowacja elewacji.

    OdpowiedzUsuń