wtorek, 26 sierpnia 2014

Sierpień, część 1.

To był fascynujący czas. Robimy postępy w uczeniu się wiejskiego tempa życia i wiejskich uciech;) Tylko potem tak trudno wraca się do zwykłego życia.
Już nie samą robotą człowiek w Janicach żyje. Tradycją stało się witanie słońca na łące z widokiem na Śnieżkę, potem trochę pracy w pocie czoła (tylko jakieś 10 godzin) i jeszcze mamy siłę na życie towarzyskie, bo u stóp Izerów mieszka tylu świetnych ludzi!
Na pierwszy rzut oka postępów w remoncie nie widać, ale naprawdę idziemy do przodu. Bzdurna sprawa: sprzątanie strychu. Kto sprzątał, ten wie, ile to roboty. Zwłaszcza kiedy strych ma 250 metrów kw. Niektórzy przy tym mają rozrywkę w postaci odkopywania skarbów lub choćby starych mebli. Cóż, to nie ten przypadek. My mamy gnijącą słomę, siano i potłuczone cementowe dachówki. I jeszcze przegniłe deski. I mnóstwo wełny mineralnej. Wszystko da się później wykorzystać, więc dzielnie to segregujemy.

Wełna jedzie do stodoły.




Wzorem Kopciuszka wybieramy gruz ze słomy. Słoma pójdzie na kompost, więc musi być czysta.


Po wyrzuceniu górnej warstwy śmieci trzeba usuwać zgniłe deski. Pod nimi piękne zbiory plew (też się przydadzą w ogrodzie). Tuskulanie radzili ostrożnie przesiewać, bo nigdy nic nie wiadomo... Niestety, rubinów nie znaleziono. Za to wiemy, jak się żyje na krawędzi. Deski. Można poćwiczyć zmysł równowagi i pooglądać pokoje na piętrze.



Piękny efekt segregacji.



Dla urozmaicenia, w wolnych chwilach można pobawić się cegłami z obory.



Niektórzy są sceptyczni co do takiej formy rekreacji, ale ktoś przecież musie te cegły wywieźć :)

 
Pytają nas: "Co wy w tych Janicach ciekawego widzicie ? Nie lepiej pojechać na jakieś wakacje?"
Nie, nie lepiej. Przecież nic nie dostarczy nam tylu wrażeń!

C.d.n, a będzie między innymi o wiejskich  uciechach, miłości, sąsiadach i powoli odkrywanej historii domu. No i o Dniu Otwartych Ogrodów w Giebułtowie wreszcie napiszę.




15 komentarzy:

  1. Masz rację. Tylu atrakcji Wam nie zapewnią żadne wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, u mnie atrakcje strychowe trwają już czwarty rok i ... końca nie widać;) Mieliśmy też plewy, ale i skarby;) Stare książki i różne utensylia codzienne;) Teraz jestem na etapie wymyślania podłogi na strych i w tym roku na tym planuję zakończyć prace na górze;) Komin dobrze opatrzcie, póki "rozkopane" wszystko;) czołem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie takie skarby nam się marzą: zdjęcia, dokumenty, książki...
      A tu na razie nic.

      Usuń
    2. Szukajcie, a znajdziecie;)

      Usuń
  3. Ależ Wam strych pięknieje ;) Jakie tam będą pokoje! ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, ale bym chciała mieć taki strych!!!

      Usuń
    2. A ja mam, ino mniejszy;) I co? I nico jak nic!

      Usuń
    3. U nas będzie wieeelkie nico ;)
      Ewentualnie wielkie lodowisko w zimie i wielka sauna w lecie.

      Usuń
  4. Podziwiam ;-) ale z taczką i w masce jest Ci kochana do twarzy ... dom ogromny ... ściskam mocno, K

    OdpowiedzUsuń
  5. To ostatnio moje ulubione wyposażenie ;)
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki stary dom jest nieodkrytą tajemnicą. to nic, że dziś nie było rubinów, skoro jutro możesz znaleźć diamenty :-) Każde standardowe wakacje chowają się w obliczu emocji i przeżyć towarzyszących odkrywaniu historii takiego obiektu. Jestem ciekawa relacji z Ogrodów Giebułtowskich z Twojej perspektywy, zatem czekam na wpis :-) Ściskamy mocno :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, od dawna zabieram się do opisania naszych giebułtowskich przeżyć i ciągle coś staje mi na przeszkodzie. Wkrótce poprawię się.
      Pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  7. Przynajmniej Wam szybko (względnie oczywiście) poszło z tym strychem poszło. Bo jakby skarbów masa była to i za kilka lat przy takiej powierzchni byście nie obrobili :D

    OdpowiedzUsuń