niedziela, 15 czerwca 2014

Pierwsze śliwki robaczywki.

Brrr, nie było tak łatwo z tym noclegiem. Pierwszy dzień remontowy zaczął się od rozczarowania. Upatrzona karpiówka (20 000 !) okazała się nie być wymarzoną czerwoną tylko brązową :( Sama nie wiem... Większość dachów ma czerwoną w koronkę, a jak już znajdę dużą ilość, to zwykle szara lub brązowa łuska. Co za pech. Zakup odłożony.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do Janic, temperatura przekroczyła 30 stopni, ale entuzjazmu nie brakowało.
Nasza radość na nowej drodze życia :)


 Według planu na pierwszy ogień poszły jesiony przy fundamentach.




 


Planów plewienia i sadzenia w tym upale nie dałam rady zrealizować. Warzywnik musi poczekać. Przywiezione sadzonki umieściłam w cieniu, a sąsiedzi zaoferowali czuwanie na nimi. Są przekochani.

A to widok na przyszły warzywnik.
Widoczne świerki to efekt iglastej pasji przedostatniego właściciela. Gdzie tylko go fantazja poniosła sadził iglaki. Przed domem mamy alejkę ze świerkami i sosnami posadzonymi co 1-1.5 metra. Chyba jest ich setka, większość ma zielone tylko czubki. Skrajne mają więcej szczęścia - mają jeszcze jeden zielony zewnętrzny bok. Za to owocowych jak na lekarstwo, z powojennych tylko trzy ok. pięcioletnie wiśnie i młodziutka czereśnia. Owoce zauważyliśmy tylko na starej gruszy, jabłonki są puste :(

Skoro ogrodowe plany nie wypaliły, zaczęłam ogarniać wnętrze, odklejać warstwy brudu w kuchni i przygotowywać sypialnię.
Tymczasem przybył architekt. Wyjaśnianie zawiłej koncepcji podzielenia domu na trzy strefy zajęło nam sporo czasu, słońce niebezpiecznie chyliło się ku zachodowi, a chcieliśmy jeszcze skorzystać z zaproszenia przemiłej Inkwizycji! Cóż, pierwsze przyjemności trzeba było odłożyć :(
Sprzątanie "sypialni" nie miało końca! Nie pomyślałam o odkurzaczu, walczyłam z pajęczynami w tumanach kurzu, ale najgorsza okazała się podłoga. Deski są w świetnym stanie, tylko że w szczelinach jest nieprzebrane bogactwo historii domu. Jakieś gryzonie też zostawiły po sobie pamiątki. Jak tu rozłożyć materac ?
Cóż, nie ma wyjścia. Wyobrażając sobie stada myszy przebiegające mi po twarzy, najchętniej spędziłabym noc na krześle. Mój M nie miał takich problemów, chyba brak mu wyobraźni ;)

 Wreszcie zmęczenie wzięło górę i padłam na materac (niestety łóżko nie zmieściło się na przyczepkę). Do wyboru miałam jeszcze sypialnię poprzedników, tam nawet Beza nie chciała zanocować i zwiała. Miała rację. Rano zaglądamy pod wykładzinę, a tam kwitnie życie towarzystkie różnych robali. Plus metrowej średnicy mrowisko czerwonych mrówek.

 Po ciężkiej nocy pobiegliśmy powitać wschód słońca. Szybko zapomniałam o minionym koszmarze; chyba się starzeję, bo naprawdę to był dla mnie koszmar. Nawet odór w Kambodży nie był dla mnie tak trudnym przeżyciem.


Świergot ptaków, zapach łąki i te widoki. To jest życie!!!  Teraz już może być tylko lepiej.
Ale nie zdecyduję się na kolejną noc z myszami, teraz zabieram namiot :) i ostro biorę się za doraźny remont pokoju.

P.s. Nie jestem strachliwa i nie boję się myszy, dopóki biegają mi po nogach :)



7 komentarzy:

  1. Oho! jaka super bojowa taczka! ;-)
    Świetny piec w Waszej "sypialni".
    A wschody słońca (i zachody) rekompensuję wszelkie niedogodności ;-))
    Kiedy znowu przyjeżdżacie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wkrótce :) :) :)
    W ten weekend zamiast przeganiać robale, musimy ślęczeć przy monitorach :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście namiot może się czasem okazać lepszą opcją :D Dużo roboty przed Wami, więc trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatem kupiliscie dom z mieszkancami ;) I teraz trzeba powolutku ich eksmitowac :)
    Mysle, ze czeka Was jeszcze sporo niespodzianek ale w takiej pieknej scenerii wszystko da sie wytrzymac.
    Inkwizycje odwiedzcie koniecznie, to taka czarodziejka, ktora zawsze poprawia mi nastroj :)
    Natomiast pod koniec lipca zapraszam Was do mnie, bede w moim domku niedaleko Was :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy za zaproszenie. Bardzo chętnie skorzystamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza noc w naszym domu - na jednej poduszce: ja, bury Ryś i...mysz. Rano znalazłam bobka pomiędzy moją głową, a łapą Rysia...
    Pozdrawiam serdecznie i będę zaglądać:-)))
    Asia
    P.S. A czemu nie masz funkcji obserwowania? Bo bym dodała...

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie, to jak spełnienie moich koszmarów ;)

    Z cyklu " głupie pytania": funkcja subskrybuj to nie to samo co obserwuj? Innej nie widzę.
    pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń