Mam cichą nadzieję, że pierwsze dni nowego roku były tymi najgorszymi i gorzej już nie będzie. A może nie starcza mi wyobraźni? Przez ostatnie trzy tygodnie żyłam jak w sennym koszmarze, teraz oswoiłam się z nową sytuacją i dochodzi do mnie, że to nie sen. Wigilię spędziłam czuwając przy łóżku T. na OIOMie. Po zażegnaniu kryzysu zaczęła się huśtawka rokowań i wielogodzinne przesiadywanie w szpitalu. Po Nowym Roku szpital przeniósł się do domu. Początki nie były łatwe, ale już po tygodniu zszarganych nerwów opanowałam sztukę załatwiania wizyt domowych, dopraszania się o pielęgniarkę środowiskową (no cóż, jeszcze nie potrafię pobierać krwi do badań) i wzywania pogotowia.
Co to ma do remontu starego domu gdzieś na dalekim Pogórzu Izerskim? Otóż w tych ciężkich dniach Janice stały się jedyną odskocznią, naszym prywatnym mitem. Wzdychamy do tego miejsca jak wzdychano do Moskwy u Czechowa.
Ukojeniem stało się projektowanie - wtedy przenosimy się w inną rzeczywistość. Aczkolwiek projekty domu i ogrodu były gotowe już w lipcu, po kilku miesiącach przemyśleń można je jeszcze ulepszyć :) Wszystko zaplanowane w szczegółach, ze spraw technicznych brakuje chyba tylko rozmieszczenia oświetlenia. Tym zajmiemy się później, a teraz potrzebuję czegoś bardziej twórczego - przechodzę do wystroju wnętrz.
O ile projekt domu ulega tylko kosmetycznym zmianom, to ogród przeszedł małą rewolucję. Za oknem szaro, a w mojej głowie aż kipi od kolorów i zapachów. A kiedy potrzebuję szczególnego pocieszenia, planuję szczegóły bylinowych rabat i wtedy odpływam w inny świat. Szczególnie fragment pod roboczym tytułem trzmielowisko.
Uwielbiam w upalne dni wpatrywać się w chmury pracowitych owadów krążących nad moimi kwiatami. W dotychczasowej wersji małego ogrodu wyglądało to tak:
Przyszła wersja będzie mniej więcej taka:
Zdjęcia robiłam w dżdżysty, wrześniowy dzień w ulubionym ogrodzie w Weinheim. Chciałabym, żeby właśnie tak wyglądały nasze rabaty. A druga inspiracja to trawiaste kompozycje Pieta Outdolfa. Od kilku lat patrzyłam na nie chciwym wzrokiem, w naszym ogródku nie było szans na taką realizację, ale teraz mam hektar łąki! Rzecz jasna nie poświęcę na to całości, jednakowoż parę arów się znajdzie :) W planie jest także dzika łąka. Nasza obecna jest koszmarnie uboga w gatunki, więc w sezonie cierpliwie zbierałam nasiona z innych. Nie mam żadnego doświadczenia w zakładaniu naturalnej łąki, męczy mnie mnóstwo pytań. Ciekawe, ile nasion przeżyje zimę? Przechowuję je w papierowych torbach na strychu. Mam tego sporo! Zobaczy się, co z tego wyjdzie.
Zaplanowane jest także rosarium, dwadzieścia pięć nowych odmian róż-gigantów kupiłam jeszcze jesienią, a osiemdziesiąt drzew do zagajnika w bardzo korzystnych cenach czeka zamówione w leśnej szkółce.
Podobno w tym roku wiosna przyjdzie bardzo wcześnie. Tylko czy będę mogła w ogóle pojawić się w naszej ziemi obiecanej? Wracam do rzeczywistości i zaklinam przyszłość:
jesienią przeprowadzimy się do Janic.
Taką nadzieję mamy i my. Za nami ciężkie i straszne dni, chciałabym już odtrąbić happy end, ale wciąż nie mogę. Jedna owca wciąż nie odnaleziona, wciąż jej szukamy, jedna jest ranna w nogę.
OdpowiedzUsuńAż Ci zazdroszczę tej odskoczni, tych planów... Lepiej się robi na duszy patrząc na te zdjęcia, barwne plamy, no radość po prostu! Z waszym tempem prac do jesieni niechybnie zdążycie, z całego serca Wam tego życzę ;)
Bardzo współczujemy przeżyć. Niechby te ciężkie dni wreszcie się skończyły!
UsuńWspaniale, że nie porzucacie swoich planów i marzeń. Muszę się przyznać, że ja, kiedy mąż leżał bez życia po bajpasach spanikowałam i myślałam o sprzedaży naszego siedliska na drugim końcu Polski. Na szczęście kupiec się nie znalazł, wszystko wróciło do normy, a ja miałam dobrą nauczkę i okazję do przemyśleń czego należy trzymać się w życiu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście takie momenty dają okazję do gruntownych przemyśleń. Ale czasami trzeba zmienić kierunek. Parę lat temu podobna sytuacja zmusiła nas do wycofania się z umowy kupna, choć daliśmy już zadatek. Z perspektywy czasu widzę, że to była dobra decyzja. Nie byliśmy wtedy gotowi. Tym razem nie odpuścimy.
OdpowiedzUsuńCo to jest, że ostatnio u wszystkich większe i mniejsze koszmary się dzieją?! U nas zdecydowanie łagodniej, ale też kilka siwych włosów przybyło. Niech już się odmieni i samo dobre nas spotyka w tym roku. A dla T. dużo, dużo zdrowia. I niech Wam Janice pięknieją jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńNiech juz bedzie dobrze. Niech ten rok pozwoli Wam sie nim cieszyc, realizowac plany, marzenia. Tego Wam z calego serca zycze :) A sobie zycze spotkania sie z Wami w pieknych izerskich okolicach. Sciskam mocno :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa.
UsuńDo rychłego zobaczenia!
Życzymy wyjścia na prostą i trzymamy kciuki.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiecie pokazałaś. Polecam link: http://www.luczaj.com/polskal.htm
Dziękujemy za życzenia.
OdpowiedzUsuńDziałalność Łukasza Łuczaja śledzę od wielu lat, robi świetną robotę promując dziką roślinność. Ale zakup jego nasion kompletnie załamałby nasz budżet remontowy ;)))