poniedziałek, 14 marca 2016

Nie chwal dnia czyli zabawy ludu wiejskiego.

Niby czemu mamy nie chwalić dnia przed zachodem słońca? Że naiwnie? Że można się rozczarować? A może wywołać wilka z lasu? Że ktoś zły urok rzuci? A nie? A tak! Wystarczyło tylko skrobnąć mały pościk i koniec radochy. Mamy własne źródełko. Cudowne. W domu. A jakże. Szemrzące. Wytrysnęło pod schodami. Teraz będziemy butelkować tę wodę i sprzedawać jako remedium na wszelkie radości życia. Niech se ludzie zapamiętają, że jak chcą skakać z uciechy, to pewnikiem nogi połamią.


 
Skoro płynie - dopust boży. Niebezpiecznie sprzeciwiać się wyrokom losu.  Krystaliczna woda z trudem przeciska się między stuletnimi cegłami i mozolnie wypłukuje dziury w nowej zaprawie. Grzech nie pomóc niebożęciu. Niech nie błądzi po podłodze beztrosko pokrytej dachówkami, szukając drogi do morza. Niech nie męczy się zalewaniem nierozpakowanych jeszcze pudeł schowanych w piwnicy. Wskażmy jej jedynie słuszną drogę. Wywierćmy otwory w stopniach, wytnijmy kanał, poprowadźmy rurkę do piwnicznego drenu.





Jakże naiwni byliśmy przychylając nieba naszemu cudownemu źródełku, życiodajnej wodzie. Myślimy sobie: wzruszy się, zawstydzi naszą  gościnnością i pójdzie błogosławić innym blogerom. Nic z tego. Sączy się cholera jedna. Już nie szemrze, ale po cichu wsącza się w wewnętrzną ścianę. Jak atak chemiczny remersa nam nie pomoże, to wezwiemy egzorcystę. Tyle w tym temacie.

Żeby nie było, piwnica nie jest jedynym pomieszczeniem w naszej chacie. Mamy też zacny pokój. Właściwie jest dużo za duży dla nas. Cóż, tak wyszło. A teraz fotorelacja.







A jak zrobić starą podłogę w jeszcze starszej oborze?
Najpierw trzeba znaleźć jakąś rozbieraną akurat chałupę i przywieźć jej podłogę do domu (poprzedniego).

Schować do stodoły (obecnej).



Potem przebrać deski.



Przeheblować.
 


Dociąć i dopasować.



A na koniec należy zaprosić gości, którzy robią ładne zdjęcia.



p.s. Znajdź kilka szczegółów, którymi różnią się te obrazki.